czwartek, 12 czerwca 2014

Moja historia

Witajcie wszyscy i każdy z osobna :)

Nazywam sie Ania i siedzę po drugiej stronie ekranu mojego laptopa, chciałabym podzielić sie z wami moją histrią. Mam jeszcze 38 lat i dwójkę dzieci: córka dorosła panna a synuś ma 3 latka.
Mieszkam w Londynie prawie 6 lat.Kedy przyjechałam tu do tego Państwa ważyłam 59 kg Tak - Tak. Jednak życie w biegu i nie reglare posiłki żle skomponowane, jedzenie wieczorem po całym dniu zrobiło ze mnie większy kawałek kobiety. Osiągnełam 78 kg w ciągu 2 lat. Jakoś mi to nie przeszkadzało. Potem przyszłą ciąża . W ciąży nie przytyło mi się aż tak wiele tj: 12 kg i zgubiłam je w ciągu 7-8 tygodni. No i tu zaczeły się schody. Jedzenie zaczeło mną rządzić no i waga szła do góry, brak czasu przy małym dziecku i jedzenie w biegu co złapałam to jadłam. Na zły efekt długo nie czekałam. Zaczełam szaukać dobrych diet albo lepiej cudu i to takiego że od razu w miesiąc zgubię 20 kg NIE ZNALAZŁAM. Ale natrafiłam na stronkę fit and eat napisałam do nich dostałam do wypełnienia kwestionariusz o otrzymałam dietę. Dieta sama w sobie była prosta, smaczna i szybka w przygotowaniu ale ja podjadałam, przegryzałam po między posiłkami no i po raz kolejny dałam sobie spokój. Stwierdziłam że ta dieta nie działa. Tylko nie widziałam błędów popełnianych prze ze mnie bo oczywiście ja robię wszystko dobrze.
Najlepiej mi wchodziło ,, Od jutra zaczynam ‘’ albo ,, Zjem dzisiaj to ciasto a jutro dieta’’ i ,, Szkoda żeby sie zmarnowało’’. Z takim podejsciem można by w nieskonczoność robić dietę i nic z tego nie będzie. Kłopoty, zmartwienia, stresy to jest to co we mnie wzbudza chęć jedzenia słodyczy jak je jem jestem chociaż na chwile szczęśliwa i nie myślę że całe moje ciało będzie potem cierpiało. Waga sobie rosła az w styczniu zeszłego roku doszła do 92 kg dostałam wtedy od kogoś INSANITY WORKOUT ( godne polecenia). Zaczełam ćwiczyć i przestałam jeść słodycze, było ciężko jak cholera. Przez pierwsze 4 dni czułam się jak by ktoś mnie skopał po całym ciele. Zapał mnie nie opuszczał przez 1,5 miesiąca zeszłam do 83 kg byłam przeszczęliwa. Dopadła mnie chorba i przestałam ćwiczyć. Miałam wrócić do ćwiczeń ale zawsze była jakoś wymówka i kolejne mesiące tak sobie bimbałam to w górę to w dół. W lato wyjazd do Polski kolejna próba poszłam do dietetyczki i niby wszystko pięknie i prosto dieta też nie za skomplikowana ale kto robi w gościnie dietę? No napewno nie ja, stwierdziłam że zacznę jak wrocę do domu. Wróciłam i złapałam jakiegoś doła albo inne cholerstwo i w ciągu 2 tygodni waga poszła aż 5kg do góry. Na wadze było znowu dużo za dużo 90 kg więc zaczynamy dietę którą dostałam. Jeden tydzień zapał jak nic waga spadła 3kg ooooo super, no ale co to jak coś zgubiłam to zjem coś innego i tak jeden tedzień dobry a drugi już nie i kolejne miesiące nie wyglądały inaczej. W grudniu zeszłego roku zarejestrowałam sie na brzezińscytrenują.pl i nic po za tym. Coś mnie tchneło nowy rok się zaczoł w prawdzie już luty ale może czas zacząć po raz kolejny. Któregoś dnia napisałam do Joasi Brzezińskiej prywatnie na komunikatorze o motywacji, diecie, problemach. Wysłuchała mnie dała dużo cennych rad między innymi:
,,Wyrzuć wagę’’
,,Wyrzuć wszystkie słodycze’’
,,Straciłaś już prawie 3 lata’’
,,Marnujesz swój czas’’
To właśnie Joasia mnie zmobilizowała i uzgodniłyśmy że zaczyna ich dietę i ćwiczenia.

7 Luty 2014
Pierwsze 2 tygodnie to o matko kochana jedzenie jak dla kotka a ja baba jestem duża i chce sie jeść, żołądek woła o więcej ale trzymam się i nie podjadam dam radę. Pisałam do Josia czasem z pierdołami a ona mi odpowiadała na wszystkie moje niedożeczne pytania;) ale tez wspierała mnie jak psycholog. Dziękuje Asiu.
Jakoś doszłam do końca miesiaca z dobrym wynikiem -5 kg działam dalej. Samopoczucie lepsze, czuję się lżejsza i w spodniach coś brakuje oby tak dalej. Następny miesiąc już mniejszy zapał i rodzynki mnie gubia ale i tak nie było żle -3 kg.
Kwiecień juz chyba zapał mnie opuszcza i święta, w które sobie pozwoliłam no i na efekty nie trzeba było długo czekać +2kg. Napisałam do Asi a ona na to: ,, No to co! Z dnia na dzien, z miesiaca na miesiąca, z roku na rok bedzie lepiej.’’ ,,Przestań sie przejmować rób swoje.’’ A tu wiosna i lato zapasem i wyszło ze co zgubię to za chwilę nadrabiam. Jest maj prawie koniec a moja dieta i treningi znowu na bakier miałam ciężki tydzień a i prywatnie też nie najlepiej.
Wiem że złych nawyków nie zmieni sie z dnia na dzień, ani wagi trzeba nad tym pracować, być konsekwentnym a sukces bedzie nawet bliżej niż sie wydaje. Teraz pisząc to mam nerwa na siebie gdybym była barsziej konsekwentna! To dzisiaj bym chodziła w rozmiarach 38 a tak dupa blada i noszę rozmiar 46 L.
25 Maj
Czy odpuszczam NIE!!!!!!
Walczę o nową Anię taką która będzie zadowolona ze swojego wyglądu i bedzie dobrze sie czuła.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachecam do kometowania :)

WAKACJE !!!!

NARESZCIE !!!!! Rok szkolny się skończył jupi jupi mogę odpocząć od codziennego prowadzania syna do szkoły 😜 Bo o wa...